Czy posiadanie magistra to nadal „must have”?

uniwersytetJakiś czas temu pojawił się istny hype na studia. Rodziny mające dzieci w wieku szkolnym żyły w pełnym przekonaniu, że tylko papier magistra jest w stanie zapewnić ich pociechom godziwą przyszłość. Skąd się to wzięło?


Ciężko tak właściwie odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Nieco w tym odpowiedzialności rządzących. Sformowali szkoły gimnazjalne, zlikwidowali zawodówki. Wysyłanie pociech na studia stało się poniekąd czymś oczywistym, czymś, co zdawało się jedyną racjonalną drogą dla młodego człowieka. Praktyka jednakowoż rozminęła się z teorią. W czasach wyżu geograficznego niełatwo było się dostać nawet na te mało atrakcyjne studia jak np. filologia polska czy historia. Nie mówiąc o fizyce – nawet tam trafiało się po kilku kandydatów na jedno miejsce. W związku z tym zdarzały się sytuacje, gdy ktoś nie dostał się na biologię i z braku laku poszedł na bibliotekoznawstwo. Oddziały polonistyki czy też dziennikarstwa zalała masa młodych ludzi, jakim nie wystarczyło punktów z matury, żeby dostać się na politologię. Czy dobrze się stało? Na pewno nie.

edukacjaTeraz współczesność. Zlecaliście ostatnimi czasy remont? Nie mówię nawet o jakiejś całkowitej metamorfozie mieszkania, czy też budowie domu. Niech będzie zwykłe pomalowanie ścian. A przypadkiem pękła rura w toalecie i zaistniała konieczność pomocy hydraulika? Rzecz jasna znalezienie fachowca nie jest kwestią trudną. Lecz odnaleźć kogoś, kto przeprowadzi temat natury remontowej poprawnie i w rozsądnych pieniądzach – to już zakrawa na cud. Ja akurat cieszę się, że posiadam tytuł magistra. Odrobina szczęścia, trochę samozaparcia i udało się nieźle ułożyć życie. Ale mnie również dopadały momenty zniechęcenia oraz refleksje w stylu – było zostać elektrykiem.

Może zatem to jest ścieżka dla naszych dzieci? Szkolić ich fachu od małego. Demonstrować, jakim sposobem się usprawnia drobne rzeczy w domu, by po pewnym czasie nie miały dwóch lewych rąk i nie potrzebowały wyszukiwać w necie fachowca do wkręcenia żarówki. By wiedziały, do czego służą poszczególne narzędzia, jak np. drut spawalniczy. By miały świadomość, czym się różni wiertarka od śrubokrętu. Trochę oczywiście żartuję, jednak fakt pozostaje faktem – poprzez ów boom na wyższe wykształcenie (jak i fakt, iż wielu rodaków z fachem w rękach wyjechało poza terytorium Polski – nie zapominajmy o tym) brakuje dobrych majstrów. Zaś fachowiec solidny oraz niedrogi to już zupełnie urban legend.

pracownik budowlanyNatomiast przecież z technicznymi umiejętnościami nie trzeba zostawać wyłącznie elektrykiem. Można zajmować się pracami remontowymi czy wykończeniami. Budową lokali mieszkalnych. Co więcej, istnieje internet, stąd przecież można znaleźć zatrudnienie w charakterze doradcy w którymś sklepie internetowym. Robota fizyczna jest nie dla każdego – to jasne. Lecz tak naprawdę – lepiej zarabiać parę tysięcy pracując fizycznie, czy ledwie wiązać koniec z końcem będąc dumnym, elokwentnym absolwentem uniwersytetu?

Oczywiście nie krytykuję wyższych uczelni i tym bardziej humanistyki. Wprost przeciwnie – oświata jest potrzebna, o niej przecież traktuje m.in. niniejsza witryna www. Należy jednakowoż pamiętać, iż uczelnie wyższe nie są dla wszystkich. A być elektrykiem bądź budowlańcem to – zwłaszcza dziś – żaden wstyd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *